piątek, 31 grudnia 2010

Używany nie znaczy gorszy

Autorem artykułu jest Marek Bała
Parametry techniczne to podstawowa sprawa. Pojemność silnika, moc, przyśpieszenie czy zużycie paliwa w mieście i na trasie, to informacje, o które pytaj nawet, jeśli jesteś kobietą. Od tego zależy, czy samochód w przyszłości spełni Twoje oczekiwania eksploatacyjne.
Jazda próbna najczęściej kojarzy się salonowym cackiem oznaczonym takim właśnie napisem, który majestatycznie spaceruje po mieście. Przyszły nabywca ma wówczas możliwość sprawdzenia, w jaki sposób auto się prowadzi i jak czuje się za kółkiem. Z pewnością pomaga to w podjęciu decyzji o zakupie. Jednak nie tylko salonowe nówki poddawane są takim próbom. To wstępne rozpoznanie jest również niezbędne, kiedy kupujemy samochód używany. Musimy jednak wiedzieć, na co zwrócić uwagę.Wypróbuj kilka <a href="http://www.caroutlet.pl" target="_blank" title="Autokomisy - samochody używane">samochodów używanych</a> tej samej klasy, nawet jeśli wydaje Ci się, że klamka co do wyboru marki już zapadła. Dostrzeżesz różnice, wady oraz zalety poszczególnych aut, co sprawi, że wybór na pewno nie będzie przypadkowy. To, co sprawdzisz najłatwiej i najszybciej, to komfort jazdy. Usiądź za sterem, dopasuj fotel to swoich potrzeb, rozejrzyj się wewnątrz i zastanów, czy pomieścisz wszystkich i wszystko. Ważną rzeczą, o której często się zapomina, jest pojemność bagażnika- prędzej czy później zorientujesz się, że wielkość jednak ma znaczenie. Sprawdź wnętrze samochodu. To, co otacza kierowcę, ma mu maksymalnie służyć i być poręczne w każdej sytuacji. Lusterka, schowki, zapalniczka, mocowanie na telefon czy GPS- korzystanie z nich nie może odbywać się kosztem utraty koncentracji. Postaraj się przetestować auto w różnych warunkach i na różnych nawierzchniach. Sprawdź jak współpracuje motor, kiedy próbujesz go zaskoczyć. Hamuj, nagle przyśpieszaj- trochę adrenaliny nie zaszkodzi, ale uważaj na siebie i uprzedź pasażera (najczęściej sprzedawcę) o swoich zamiarach.
---
    <p><p><a href="http://www.caroutlet.pl" target="_blank" title="Samochody używane">Autokomisy</a> - samochody używane</p></p>

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

Co zrobić z bezużytecznym samochodem?

Autorem artykułu jest Kamil  Udręka

Co możemy zrobić z samochodem , ktory już definitywnie odmówił posłuszeństwa? Otóż możliwości jest kilka, ale chyba najlepszą i najbezpieczniejszą dla środowiska jest zezłomowanie auta. Jednak wielu ludzie nie zdaje sobie sprawy, że złomowanie samochodu należy przeprowadzić w odpowiedni sposób.
Zezłomowanie "http://www.autokomis.mtmarket.pl" target="_blank" title="stary używany samochód">używanego samochodu kiedy już nie nadaje się do ponownego wystawienia w komisie samochodowym czasami jest jedyną możliwą opcją pozbycia się starego pojazdu. W większości przypadków należy uiścić dodatkową opłatę za oddanie samochodu na złomowisko. Jest to związane z koniecznością odpowiedniej utylizacji, zgodnej z wszystkimi przepisami czuwającymi nad ekologicznym postępowaniem z odpadami mechanicznymi.
Jednak wiele osób nie chce płacić dodatkowo za to, że pozbędą się samochodu. Wówczas próbują oni nieco ominąć prawo i sprawić, zę oddanie samochodu na złomowisko przyniesie im jeszcze jakieś dodatkowe korzyści finansowe. Najlepszą metodą jest samodzielne rozebranie samochodu na części i oddanie na złomowisko poszczególnych elementów, osobno. Warto to zrobić choćby dla tego, że <strong>niektóre części elektroniczne i elementy silnika</strong> można jeszcze sprzedać. Zwłaszcza gdy samochód jest stary, wówczas na rynku części do takich reliktów przeszłości mogą być bardzo poszukiwane.
 Oddanie samej karoserii i innych części metalowych na złomowisko wiąże się z pewnym zarobkiem. Na złomowisku otrzymamy tyle pieniędzy, ile wynika to z prostego rachunku. Za kilogram złomu otrzymuje się średnio 0,7-0,8 zł. Należy tą kwotę pomnożyć przez wagę samochodu i wówczas otrzymamy sumę zarobku.
 Szacuje się, że średnia waga części samochodu, które nadają się do zezłomowania wynosi około 300 kg. Zatem za zezłomowanie samochodu możemy otrzymać około 200-300 zł. Jest kwota niewielka jednak wydaje się być bardziej opłacalna niż dopłacanie do tego interesu. Jednak ekolodzy i nawet właściciele złomowisk apelują, że samodzielne rozkładanie samochodu na części może być niebezpieczne i zagrażać środowisku naturalnemu. Nie wszyscy wiedzą, jakie części nadają się do zezłomowania. Wyrzucanie ołowianych części na zwykły śmietnik po pewnym czasie spowoduje rozkładanie się elementów i wydzielanie szkodliwych substancji do powietrza czy gleby. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko.
Dlatego zgodnie z prawem osoba, która chce dokonać zezłomowania samochodu powinna zapłacić za tę czynność odpowiednią kwotę, tak aby proces przebiegał zgodnie z wszystkimi wymaganiami.

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

Zdecydowanie zabytkowy Fiat 126p


Autorem artykułu jest Sławomir Gabryś


Zastanawiacie się co ja piszę? Tak, tak, nic mi sie nie pomyliło. Ten, jeszcze kilka lat temu, wyśmiewany pojazd przez wielu nawet nie nazywany samochodem wraca do łask. I to w jakim stylu!
Początkiem nowego wieku, gdy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej stał się motoryzacyjny CUD! Masowo, wręcz lawinowo zaczęły napływać do nas z zachodu pojazdy o całe dekady przewyrzszajace technologicznie naszą rodzimą myśl motoryzacyjną. Drastycznie spadła wartość Polonezów, Fiatów 125p i oczywiście a w szczególności Polskiego Fiata 126p. Zastępować je zaczęły golfy, passaty i cała tym podobna reszta. Zdawać by się mogło, że ludzie chcieli się zachłysnąć tym ogulnodostępnym dobrodziejstwem...
Przyszedł jednak czas, chyba nikt nie wie dokładnie kiedy. Rynek nasycił się samochodami. Nie ważne , że zdecydowana wiekszość to "szroty" pietnastoletnie. Grunt, by były wyprodukowane w Niemczech, no ewentualnie Japonii, Francji moze nawet w Szwecji. Ruch na drogach niby podobny, ale jakby trochę inny... Co jest nie tak?
Właśnie! Obecnie jak często widzisz na naszej drodze pojazd Polski, lub przez lata mocno z tym krajem związany? Raz na dziesięć przejechanych aut, dwadzieścia, sto?
Gdzie podział się ten mały fiacik, który budował naszą motoryzację? Dziś już nikt nie pamięta, ile z nim było problemów. Wielu wspomina (dziś nie do uwierzenia) wyprawy po 500, 1000 kilometrów a może i więcej... Wielu z Was pewnie samo zrobiło kiedykolwiek taką trasę i pewnie przeżyło w tym klaustrofobicznym opakowaniu nie jedną przygodę...
Dziś, świadomość ludzka wraca. Polski Fiat 126p staje się jak Ferrari!
Nie nie, jestem zdrowy. Podobieństwo nie kończy się na silniku umieszczonym z tyłu i napędzie na tylną oś. Czy ktoś uwierzy, by ten Polski pojazd z 1993 roku prawie nie stracił na wartości? Oczywiście - powiecie - to jest fenomen marki Ferrari. W tym wypadku, wartość starych modeli wzrasta, ale nasz poczciwy "maluch"?
Otóż zdarzyła się taka. Na pewnym Polskim popularnym portalu aukcyjnym, wartość wspominanego wyżej Fiacika przekroczyła znacznie 10 000zł. Też nie mogłem w to uwierzyć. Okazało się, że właściciel od nowości przejechał TYLKO 160 kilometrów! Nawet nie zdążył zarejestrować pojazdu, a folia na siedzeniach? Tylko się nieznacznie zakurzyła...
Tak więc, zachęcam do głebszej refleksji nad kolejnym spotkanym na żywo "maleństwem". Kto wie, kiedy taka okazja powtórzy się znów...
---
http://niemieckiesamochody.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowy VW Passat. Nadal wyznacza standardy w swojej klasie?

Koncern VW uznał, że produkowany do tej pory model Passat B6 już się opatrzył, i że warto go nieco odświeżyć. Drobne zmiany techniczne zostaną przysłonięte przez nową karoserię. Pojazd nie będzie nazywany po prostu modelem po tzw. face lifitingu, a nową generacją. Zagwarantuje to wyższą sprzedaż i większe zainteresowanie autem.

Wizja szefostwa koncernu jest bardzo wygodna, my jednak nie damy się oszukać. Firma stylizuje swoje samochody "w jednej linii" czego dowodem jest również VW Jetta, opisana tutaj
Trzeba powiedzieć jasno - Passat B7 to tak naprawdę zmodyfikowany passat B6. Czy modyfikacje dają prawo do nazywania tego modelu passata nowym? Przekonajmy się.

Stylistyka

Polo? Golf? Nie, to jednak passat. Wszystkie VW wyglądają teraz praktycznie identycznie. Z grubsza. O ile bowiem Polo jest stylistycznie naprawdę udane, o tyle passat B7 wygląda na... poprzednika modelu B6! Zniknął zadziorny przód i "miła twarz", tak charakterystyczne tylne światła. Nowy model pełny jest ostrych cięć i załamań karoserii, ale wygląda to po prostu topornie. Nikt nie oczekuje od statecznej i rodzinnej limuzyny designu rodem z rozpalającej zmysły Alfy Romeo, ale tak nudnego i pozbawionego własnej tożsamości auta VW nie pokazywał już dawno. B6-wróć!
Nieco ciekawiej prezentuje się model kombi. Dobrym pomysłem jest wybranie czarnego koloru. To nic, że takie auto wybierze każdy, właśnie o to chodzi! Gdyby potencjalny właściciel szukał czegoś, co zwróci uwagę wybrałby przecież nawą Lagunę, albo C5. Czarny passat wygląda na auto prezesa. A przynajmniej tak zwykło się uważać.

Wnętrze

Kilka nowych detali, nowe fotele, i zegarek po środku konsoli. Zostało po staremu - i dobrze. Ergonomia na ocenę celującą, jakość i spasowanie także, brak fajerwerków stylistycznych - też dobrze! Wnętrze jest naprawdę wysokiej klasy i tu większe zmiany nie byłyby potrzebne. Ponadto, w przeciwieństwie do karoserii wnętrze ma prawo się podobać. Miejsca jak na swoją klasę dużo, jest wygodnie - czegóż chcieć więcej? Pojemnego bagażnika? Spokojnie. Jest naprawdę obszerny! Tu należą się brawa. Ale jest jeszcze jeden szczegół. Bagażnik możemy otworzyć... nogą. I wcale nie potrzebujemy do tego zdolności baletnicy. Wystarczy wsunąć i nogę pod zderzak i voila! Otwarte. Przydatne kiedy obie ręce zajmują nam ciężki torby z zakupami.

Napęd

1.9 TDI? Nie ten adres. 10 silników, każdy diesel wyposażany w system start-stop. Moc od 105 koni w 1.6 TDI do aż 300 w modelu V6 z napędem na obie osie. Oczywiście zamiast skrzyń manualnych dobrać możemy ultranowoczesne automaty DSG. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Cena

Zaczyna się od 85 tysięcy złotych za wersję z silnikiem 1.4 122KM z wyposażeniem kompletnym do komfortowej i bezpiecznej jazdy. To dużo? Citrena C5 z silnikiem benzynowym o mocy 120 koni kupimy za 83 tysiące złotych, a Skodę Superb juz od 79 tysięcy złotych. Tak więc czy warto dopłacić kilka tysięcy złotych do Volkswagena? Na to pytanie należy odpowiedzieć sobie indywidualnie.

Podsumowanie

Jeżeli nie przeszkadza nam jego wygląd, cieszyć się będziemy trwałością i komfortem; esteci powinni poszukać czegoś u francuskiej, włoskiej, albo też niemieckiej konkurencji (Insignia).
Czy passat jest autem złym? Nie, to dobre technicznie auto o świetnym spasowaniu i komforcie jazdy, aczkolwiek konkurencja nie śpi oferując równie dobrą technikę dodatkowo w pięknym opakowaniu; często też za mniejszą cenę. Nieznane są jednak powody, dla których VW, a szczególnie passat wciąż cieszy się u nas niesłabnącą popularnością. Być może wynika to z przekonania, że piękne nie może być trwałe?
Sytuację na rynku zaogni wejście Hyudaia i40. Auto ma szansę zawojować rynek właśnie piękną karoserią. Możemy być świadkami ciekawej walki-zimna technika vs. design. Kto wyjdzie zwycięsko? To już zweryfikuje rynek.

---

Autor: Hubert Murawko

Źródło: http://motoplota.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 30 grudnia 2010

Używane auta.

<p>Autorem artykułu jest Joanna M.</p>
<br />
Jeśli decydujesz się na kupno używanego auta, pamiętaj aby odebrać od  właściciela auta całą dokumentacje pojazdu, jeśli nie da takich  dokumentów od ręki oznacza to, że może próbować coś zataić i kupno  takiego pojazdu lepiej sobie darować.
<p>W chwili wybierania się po używane <strong>auto</strong> najlepiej zabrać kogoś, kto dobrze zna się na mechanice pojazdów i ma obeznanie w autach na tyle, aby zauważyć  zatajone usterki i uszkodzenia, których często na pierwszy rzut oka nie widać. Jeśli prawidłowo zostanie sporządzona umowa  kupna –sprzedaży , to w razie gdy później okaże się, że z <a href="http://ottokredyt.pl/" target="_blank" title="kredyt samochodowy"><strong>autem</strong></a> jest przysłowiowo "coś nie tak", będziesz mógł ubiegać się o zwrot pieniędzy  za wady. W takiej umowie kupna –sprzedaży oprócz danych  sprzedającego i kupującego, powinno się także znajdować oświadczenie sprzedającego iż jest właścicielem pojazdu. W umowie musi być zawarta marka  pojazdu, numer rejestracyjny, numer silnika, nadwozia, rok produkcji, kolor i aktualny przebieg silnika. Pamiętaj także, aby sprzedający napisał oświadczenie, że pojazd nie jest obciążony na rzecz osób trzecich, nie jest  zabezpieczeniem kredytowym, nie jest we współwładaniu z inną osobą czy tez nie jest   podmiotem postępowania sądowego. Kwota lepiej żeby nie była tylko napisana cyframi ale także słownie. W umowie musi się także znajdować potwierdzenie autentyczności takich dokumentów  jak: dowód rejestracyjny, karta pojazdu, ksiązka serwisowa, instrukcja obsługi czy homologacja na przyciemniane szyby. Nie zgadzaj się na podpisanie umowy jeśli właściciel mówi, że dostarczy ci takie dokumenty w późniejszym terminie, odebranie dokumentów też musi być zawarte w umowie, tak więc nie podpisuj umowy nigdy dopóki ich nie dostaniesz do ręki.</p>
---

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

Kombi =uniwersalny?

Każdy z nas marzy o samochodzie, który spełniał będzie wszystkie oczekiwania: pod względem praktycznym, komfortu, osiągów, oszczędności paliwa, linii nadwozia, mody (a jakże), koloru nadwozia (znam takich:"co w nim widzisz? Przecież nie jest czerwony!"), marki, modelu czy też innymi, które nie brałem jeszcze pod uwagę.
Mam 42 lata i kolejny samochód, własny, prywatny; jeździłem też służbowymi autami, ale o nich innym razem.
Ford Mondeo II Kombi - duży, popularny kombiak, do tego biały kolor nadwozia, żadna atrakcja dla zwolenników srebra i czerni, bo i też żadna "aluminiowa rurka" i "chromowana listwa" nie wyglada tak dobrze jak przy czarnym lakierze... Lubię patrzeć na "stuningowane, sportowe" (a czesto: tuning sportowo wyglądający), uśmiechnąć się z podziwem dla inwencji właściciela... Nie myślcie tylko, że wyszydzam kogokolwiek, absolutnie, szanuję każdego człowieka i jego pogląd na ozdoby samochodu, ktory posiada, pod warunkiem, że ten jest sprawny technicznie! Widziałem już "sportowe" auta ze spojlerami i sportowymi tłumikami, ale na każdym wyboju podskakiwały lub "pływały" z powodu zużytych do granic amorków, do uszu dochodził pisk luźnego paska podczas ruszania...
Ale się rozpisałem, a nie o tym chciałem pisać.
Pierwszym był Golf I (czerwony, a jakże:)), z silnikiem 1,3, fabrycznie przyciemniane szyby, dziesięciolatek ( a był to rok WIELKICH ZMIAN-1991). Super auto! Zwłaszcza dla mnie, młodzieńca, mającego praktykę na Polonezie i Skodzie 105 ojca (kto o niej pamięta?). Dzisiaj wielkości Polo, ale i tak był pakowny, komfortowy, wygodny i... bardzo prosty w obsłudze. 
Następnym razem krótko opiszę inne samochody, teraz chciałem nawiązać do tytułu bloga. 
Ten fordziak jest siódmym moim autem, a drugim w wersji kombi. Pierwszym w tej wersji nadwozia był Escort. Że ford? Przypadek.Dlaczego kombi? Lubię auta praktyczne, pojemne, ponieważ jestem żonaty i mam dwoje dzieci, a nawet psa, nierzadko podróżującego z nami. Mieszkam na wsi w granicach miasta, więc chciałem mieć samochód pakowny, aby coś przywieźć, zawieźć, rozumiecie, prawda? Niezależnym "trasportowo" chciałem być. Mam go 3 lata już i jestem zadowolony. Tyle jest dzisiaj różnych modeli, klas samochodów (suvy, pickapy, terenowe), ale kombi dalej występują w ofercie każdego popularnego, i nie tylko, producenta. Nawet dzisiaj motoryzacyjne wydawnictwa porównując różne modele nadwoziowe różnych klas, podkreślają praktyczne cechy kombiaków w stosunku do cen zakupu, np. skoda yeti jest droższa od octavii kombi przy takim samym, bogatym wyposażeniu i silniku. To wiele wyjaśnia.
Mój fordziak (oprócz dziesięciu lat) ma coś, co mi w jakimś stopniu zaspokaja marzenia o sportowym aucie (każdy facet marzy o porsche lub ferrari, prawda?) Silnik. Dzisiaj, w epoce commonraili i downsizingu, żaden kosmos, ale przed kilku laty... Takie silniki były w policyjnych wozach z wideorejestratorami. Widlasta, 2,5 litrowa jednostka, 170 koników, 224 Nm, łańcuch rozrządu i ten dźwięk silnika, niczym wyścigówki z NASCar (tylko trochę wytłumiony). Wiem, były wersje 200 konne, ale tylko sedany. Fajne auto, fajne osiągi, fajna praktyczność. Do tego wersja Ghia; elektryka pełna, klimatronik.  Rozkładane siedzenie 2/3 i 1/3. Jestem z niego zadowolony! Tylko to spalanie... Tyle kucyków musi dostać jeść, a mają apetyt, że ho,ho! Dlatego ktoś (jestem drugim właścicielem) "popełnił" przestępstwo dla jednych, dla drugich zareagował zgodnie z duchem eco i "założył gaz". Na szczęście wiele kuców "przeżyło" i do dzisiaj mam komfort poruszania się po "zatirowanych" drogach. I to dość oszczędnie!